Porty na Bałtyku

NAUKA

Nad morzem Bałtyckim leży aż dziewięć krajów. Nie ma się więc co dziwić, że na Bałtyku jest bardzo dużo portów i pływa po nim mnóstwo statków.

Morze Bałtyckie ma ponad 415 tys. km2 powierzchni. To sporo, ale nie to jest najciekawsze. Do Bałtyku ma dostęp aż dziewięć krajów – Szwecja, Finlandia, Rosja, Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Niemcy i Dania. Ba, każde z tych państw ma kilka portów, bo bez portu trudno byłoby się statkom dostać do morza. Port to taki łącznik między morzem a państwem.

I tak Polska ma sześć portów (Gdańsk, Gdynia, Police, Szczecin, Świnoujście i jeden wspólny dla Świnoujścia i Szczecina).  Dania ma dwa swoje porty i jeden wspólny ze Szwecją, która z kolei ma osiem swoich portów. To o jeden mniej niż Finlandia. Rosja i Łotwa mają po 2, Litwa – 1, a Niemcy – 3. A na co komu te porty?

Porty mogą służyć celom handlowym, co pozwala państwom rozwijać handel. Porty rybackie to takie, w których użytkownicy trudnią się rybołówstwem. W takich portach cumują jedynie statki rybackie i posiadają one infrastrukturę rybacką (chłodnie, zakłady przetwórstwa ryb, fabryka lodu). W portach jachtowych dominuje funkcja mariny jachtowej, a konstrukcja portu jest dostosowana tylko dla jachtów. W takim porcie raczej nie cumują statki wojskowe, dla których przewidziane są porty wojenne. Między tymi portami poruszają się statki. Jakie i ile ich jest?

Rodzaj ruchu w danym porcie wynika z jego charakteru. Niektóre porty spełniają wiele funkcji, a niektóre tylko jedną. I choć statki pływają powoli i może się wydawać, że na morzu jest zdecydowanie mniejszy ruch niż na drogach, ale niech was to nie zmyli – dużo się dzieje na morzu!

Najciekawsze jest to, że ruch statków na Bałtyku można obserwować na bieżąco. Naprawdę! Zapraszamy na stronę Marine Traffic, gdzie w czasie rzeczywistym możecie podglądać statki pływające po Bałtyku. Coś ciekawego zauważyliście?

Źródła: Zdjęcie

AUTORZY

Green Projects

blog

Tworzony przez dwóch przyjaciół eko-scytujący blog o ekologii, ochronie środowiska i byciu eko. Pierwszy z nich skończył ekologicznie zorientowane studia, więc ma naukowe podstawy, by zajmować się ochroną środowiska i ekologią. I właśnie dlatego pisze o sprawach poważnych (zielona energia, porozumienie klimatyczne, ekologia w polityce państw), podrzuca statystyki dające szeroki pogląd na ekologię i wyjaśnia, dlaczego MWh z wiatraka jest lepsza niż MWh z Bełchatowa.
Drugi z nich może i nie ma zielonego wykształcenia, ale za to ma zielone pojęcie o ekologii. I dlatego to jemu przypadła rola tego, który pisze o sprawach mniejszego kalibru i przy okazji dba o to, by było ekologicznie i fascynująco, czyli eko-scytująco. 

blog
instagram
facebook